Robię co mogę, zadowalam się byle czym. Mój osobisty koniec świata. Do tej pory wystarczała dobra kawa, wyjście z domu, budujące słowo.. tymczasem okazuje się że jestem za mało ambitna, za skromna, za mało walk tocze ze sobą i światem, za mało wymagam. Mówię "później będzie lepiej" i czekam. Przeczekuje, wegetuje, wierze, zamiast działać i walczyć o swoje. Człowiek boi się porażki, boi się że może stracić wszystko co do tej pory budował. Tylko że takich właśnie odważnych kroków trzeba. Dziś czuje się jak pies pod stołem czekający na resztki.. Bez znieczulenia.
Obudź się E.
Jeśli mało się od życia wymaga, mało się od życia dostanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz