czwartek, 6 listopada 2014

Znów przyszedł czas, kiedy najchętniej nie wychodziłoby się spod kołdry i litrami piło kawę, herbatę i czekoladę. Ale może nie tym razem. W tym roku jesień jest wyjątkowo ciepła, a ja do tej pory nie znalazłam ulubionej kawy, spod kołdry jestem wyciągana z samego rana wbrew mej woli, choć to akurat teraz nie należy do tych nieprzyjemnych rzeczy. O śniadaniu do łóżka mogłam jedynie cicho marzyć w odległej przyszłości, do póki nagle nie stało się to realne[!] i to chyba najsympatyczniejsze co mnie spotkało tej jesieni - choć jesień się jeszcze nie skończyła! Tak sobie myślę, może mało odkrywczo, że wspaniale jest mieć obok kogoś, kto sprawi, że dzień staje się lepszy, a uśmiech tak szybko nie znika. Życie bez tego okropnego człowieka byłoby strasznie nudne. Co dzień dostarcza mi taką porcję wrażeń, że ocieram się o emocjonalne szaleństwo. I choć bardzo często mam go ochotę posłać w galaktykę, to wciąż się powstrzymuję. Chyba po prostu mam za miękkie serce ;-)




Jedno wiem na pewno.



4 komentarze:

  1. Znam "Syreny" i nawet miałam na to fazę niedawno :)
    Zdjęcia mi się jak zwykle podobają. Ładna jesień. Ładne jezioro. Takie to klimatyczne wszystko, herbaciane.

    OdpowiedzUsuń