Strasznie ciężko mi się ostatnio...funkcjonuje. Realizm życia mnie tłamsi i depcze, a ja ciągle wstaje i wstaje i zastanawiam się co jest ze mną nie tak. Czasem daje się wciągnąć w tą grę i staje się chłodną, twardą kobietą, z bardzo konkretnymi zasadami, myślę realistycznie, planuję, choć dzieje się to tylko na chwilę. Zapominam że tak naprawdę jestem niepoprawną romantyczką i to ciągle gdzieś we mnie siedzi. i wraca. Świat teraz wymaga konkretów, szybkich decyzji, a do tego wiecznego uśmiechu na twarzy bez oznak zmęczenia, ba, wymaga tego moje najbliższe otoczenie. Nie mogę już być sobą, nie mogę marzyć, nie mogę być nieogarnięta, niezdeydowana, ale też nie mogę realizować tego co chcę, bo to zbyt egoistyczne i niezgodne z obowiązującym standardem. Nie mogę już nawet płakać i być wrażliwą bo jest to traktowane jak słabość i użalanie się nad sobą. Nie rozumiem tylko po co udawać że jest inaczej niż w rzeczywistości? Przytulanie, randki, kwiaty, niespodzianki? kto by się w to teraz bawił? Komu się chce? Nie ma na to czasu, są ważniejsze sprawy. Tak się zastanawiam tylko jak mogę być ciepła, czuła i kochająca skoro jestem zdana wyłącznie na siebie..skoro muszę być "jak twardy głaz" Nie czuje się prawdziwą kobietą.
Czuje się jak facet, który musi nosić sukienki.
tak bardzo bym chciała żeby było tak jak kiedyś..
na parapecie.
Czuje się jak facet, który musi nosić sukienki.
na parapecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz